(Łk 10,25-37) Samarytanin podróżował, ale z całą pewnościśą celem jego podróży nie była swiątynia w Jerozolimie. To nie była jego swiątynia. Wędrujac drogą zboczył z niej, by podejść do ubogiego, porzuconego przez wszystkich. I tak, nawet tego nie zauważając, zbliżywszy się do człowieka, zbliżył się do Boga. Odnalazł Boga niewidzialnego, który stał się widzialny; był tam, na wyciągnięcie dłoni, w osobie nieznajomego, zranionego, ofiary. Samarytanin ujrzał Boga, patrząc na ubogiego i współczując mu.

Kapłan i lewita przemierzali natomiast religijny szlak, nie zważając na nic, łudząc się, że obecność Boga ogranicza się tylko do obszaru świątyni. Nie rozumieli, że istnieje droga, która bezpośrednio prowadzi do Boga. Do Boga przychodzi się jedynie tą drogą, która zbacza w kierunku bliźniego. Aby przyjść do Boga, trzeba zatrzymać się przy człowieku (nieważne kim jest), który domaga się

uwagi, przez wzgląd na szacunek i miłość, która mu się należy. Najcenniejszym darem jest ten, który daje nam Chrystus, że możemy „stać się jego bliźnimi” w Jego niezliczonych uosobieniach człowieka ubogiego. (A.Pronzato „Śladami Samarytanina”)

"Potrzebna jest dziś nowa wyobraźnia Miłosierdzia, której przejawem będzie nie tyle i nie tylko skuteczność pomocy, ale zdolność bycia bliźnim dla cierpiącego człowieka, solidaryzowania się z nim, tak aby gest pomocy nie był odczuwany jako poniżająca jałmużna, ale jako świadectwo braterskiej wspólnoty dóbr. Winniśmy zatem postępować tak, aby w każdej chrześcijańskiej wspólnocie ubodzy czuli się jak u siebie w domu." (NMI 50)


Młodzież Elżbietańska nosi w sercu takie właśnie pragnienie...Nie chcemy innym dawać jałmużny, lecz serce, miłość, swoją radość i entuzjazm.

Doświadczamy jednocześnie, że dzieląc się z bliźnimi, pomnażamy dary, jakimi obdarzył nas Pan Bóg. Ten sposób służenia czyni posługującego pokornym. Nie wynosi się on nad drugiego, jakkolwiek nędzna byłaby jego sytuacja w tym momencie. Kto pomaga, dostrzega, że właśnie i jemu udzielana jest pomoc; nie jest jego zasługą, ani tytułem do chluby fakt, że może pomagać. To zadanie jest łaską!!!


My służymy na tyle, na ile możemy....robimy to wszystko w oparciu o siłę, jaką dysponujemy. To zadanie dobrego sługi Jezusa Chrystusa, które zawsze jest źródłem dynamizmu: "Miłość Chrystusa przynagla nas" (Deus Caritas est)